[Rozmowa dnia] Aleksander Lichtenberg

[Administrator]

Jakiś czas temu wicepremier Janina Dobrzyńska, dawniej zagorzała przeciwniczka monarchii, chwaliła króla Michała II za jego starania łączenia Polaków, łagodzenia konfliktów. Pana, jak rozumiem, panowanie Michała II do instytucji monarchii nie przekonało?

[Aleksander Lichtenberg]

Mnie nie przekonał król Michał II, jego ciągłe afery, przepych szlachty czy marazm w działaniach. Jego dwór politycznie zajmował się tak nieważnymi sprawami. Też obrońcy monarchii mnie nie przekonują w tej sprawie. Król nie jest typowym organem władzy, a jest symbolem jedności narodu? Co to za symbol jedności, który podzielił własną rodzinę licznymi romansami?
Ta zmiana w poglądach pewnie wynikała z kalkulacji politycznych. Niektórzy ludzie, gdy mogą zyskać tracą głowę. To tak samo jak swego czasu pani premier Dobrzyńska, wtedy kandydatka na prezydenta proponowała obniżkę podatków, dla też najbogatszych. Liczę, że jako Minister Finansów nie realizuje tego.

[Administrator]

Skoro już Pan przeszedł do podatków, to pozostańmy w tym temacie. Czy obecnie funkcjonujący podatek od funduszu wynagrodzeń zamiast PIT to dobry pomysł, czy też system podatkowy wymaga zmian?

[Aleksander Lichtenberg]

Generalnie była to dość dobra zmiana. Jedynie należałoby zamienić ten podatek na bardzo progresywny, bogaci powinni płacić znacznie więcej, bo wykorzystują oni usługi państwa na większym poziomie. Zaproponujemy takie stawki, aby około 90 procent podatników zapłaciło niższe podatki niż obecnie, a 10 procent wyższe. Część ulg powinna zniknąć i być zamieniona na zasiłki, a kwota wolna od podatku znacznie wyższa.

[Administrator]

Czy jeśli wynik w wyborach europejskich będzie słaby to SCD rozważa w wyborach do Sejmu sojusz z jakimiś innymi ugrupowaniami? Ostatnio Pana koleżanka Katarzyna Kajkowska mówiła w tym kontekście o Konserwatystach Razem, ci jednak nie palą się do współpracy.

[Aleksander Lichtenberg]

Sojusz z innymi będziemy rozważać nawet jeśli wynik będzie dobry. Z DKP, RadLew, niektórymi członkami koalicji rządzącej współpracujemy w Sejmie. Zobaczymy co wyniknie z naszej współpracy. Jednak poszukiwanie sojuszników na prawicy było niewłaściwe. Prawica nie chce niczego zmieniać, chce być totalną opozycją, bo to wygodne i tyle.
Jednomandatowe Okręgi Wyborcze pozwalają mniejszym partiom się dostać, ale jeśli chce się coś realnie zmienić- trzeba mieć duże poparcie, i o to dzisiaj walczymy.

[Administrator]

Z drugiej strony JOWy w ostatnich wyborach okazały się dla SCD niekorzystne - mimo ponad 8% głosów wprowadziliście zaledwie 9 posłów. Nie będziecie chcieli Państwo zmienić ordynacji?

[Aleksander Lichtenberg]

To również jest jeden z naszych celów. Teraz zwycięzca, zwycięzcy są nadmiernie premiowani, a partie, które zdobyły kilka procent głosów są obecne tylko dlatego, że mamy listy krajowe lub ich rozpoznawalny lider zdobył gdzieś mandat. Powinniśmy wrócić do systemu proporcjonalnego, ale nie z przeliczaniem mandatów metodą D'Hondta jak to było w III RP po 91', ale Sainte-Laguë lub wprowadzić innowację- system pojedynczego głosu przechodniego- STV.

[Administrator]

Wróćmy do spraw bieżących. Kampania staje się coraz radykalniejsza, wczoraj wiceminister oświaty Ignacy Schmidt został zaatakowany przez działacza SLD a więc swojego koalicjanta. Jak Pan skomentuje tę sytuację? Coraz wyraźniej widać podział w koalicji rządzącej, czy Pana zdaniem dotrwa ona do końca kadencji?

[Aleksander Lichtenberg]

Dopóki nie ma wyroków nie można jednoznacznie określić czy na przykład Postępowi Demokraci sami na siebie nie napadli. Czy ten Mariusz B. nie był agentem Postępowych Demokratów. Po tym co zrobił poseł Gniewomir Maj-Ołyński czy teraz poseł Grabski wszystko jest możliwe. Obawiam się również, że te działania mogą być wewnętrznymi walkami w Postępowych Demokratach. Oni tam są bardzo różni- jest i nacjonalista Roman Giertych, i liberałowie. Ale nie różni ich jedna rzecz- partyjniactwo i cwaniactwo. Każdy z nich chce coś skubnąć z władzy, a w koalicji z lewicą niewiele mają do skubania, bo przez swoje poglądy, przeszłość są za daleko ośrodka władzy. Jednak poczekajmy na wyrok sądu, bo teraz ta sprawa wydaje się nie do końca jasna.
Życzę z całego serca lewicy, ale zwłaszcza Polsce, żeby ta koalicja nie dotrwała do końca. Na tej koalicji nie zyska ani lewica, ani PD, a co najważniejsze zwykli obywatele.
Koalicja ZL-PD to jest swego rodzaju małżeństwo z przymusu. Byłyby możliwe inne koalicje, gdyby nie aktualny ustrój. Przyspieszone wybory dałyby, w momencie tworzenia tej koalicji, podobny wynik. Teraz jednak jest realna alternatywa.