Marcin Schmidt:
Szanowni Państwo,
otwieram drugie posiedzenie Senatu. Dzisiaj zajmiemy się udzieleniem wnioskiem o udzielenie wotum zaufania rządowi, przedstawionym przez pana premiera Szamira DeLeona. Proszę pana premiera o zabranie głosu.
Marcin Schmidt:
Szanowni Państwo,
otwieram drugie posiedzenie Senatu. Dzisiaj zajmiemy się udzieleniem wnioskiem o udzielenie wotum zaufania rządowi, przedstawionym przez pana premiera Szamira DeLeona. Proszę pana premiera o zabranie głosu.
Były premier Marek Kohn, z dużą uwagą wysłuchał przemówienia swojego następcy
Panie Marszałku,
Wysoka Izbo,
Panie Premierze,
Szanowni Państwo,
Dzisiejsze wystąpienie pana premiera należy, co zresztą sam wskazał, rozpatrywać łącznie z wystąpieniem sejmowym. Nie sposób zatem nie odnieść się do słów wypowiedzianych przez pana premiera w izbie niższej. Rzeczywiście, wystąpienie było obszerne - choć bardzo nierównomierne. Wyraźnie widać było, które wyzwania są dla pana premiera najistotniejsze, a w których czuje się słabiej. To zresztą widać po składzie rządu, po tym jak wyglądać ma przypisanie działów administracji rządowej. Widać, że rząd nie interesuje się w istocie zdrowiem - wymienił pan premier kilka obszarów, ale to w tym zakresie było ujęcie dość wąskie, wyrywkowe, problematyczne. Nie było ujęcia systematycznego, co zresztą pokazała następnie odpowiedź udzielona pani premier Budzyńskiej, że Wy w zasadzie nie wiecie, jak wkomponować pomysły w system, który nie wiadomo, czy chcecie w ogóle zostawiać, i że o wszystkim musicie jeszcze porozmawiać. To było, przyznajmy, słabe. Ale zanim o tym, chcę powiedzieć o czymś innym w tych pierwszych, recenzujących słowach.
W Sejmie padły słowa miejscami nieprawdziwe, miejscami krzywdzące dla wielu ludzi, którzy przez ostatnie cztery lata działali na rzecz Polski. Chciałbym powiedzieć, że to bardzo zły zwyczaj w pierwszym wystąpieniu zaczynać od takich słów. To kwestia stylu, który - głęboko panu premierowi tego życzę - będzie jednak ewoluował. Natomiast, mam ogromną prośbę do Pana Premiera: żeby dzisiaj przeprosił tych, których tym wystąpieniem uraził. Możemy się nie zgadzać, możemy ostro mówić o swoich poglądach, ale chciałbym byśmy kierowali się szacunkiem. To bardzo, bardzo ważne - gdy aspiruje Pan do rządzenia Polską.
O jakich słowach mówię? O tym braku rozmowy. Powiem panu, panie premierze, że jest to szczególnie bolesne z tego powodu, że osobiście za pewne kroki w tej dziedzinie odpowiadałem. Tak się składa, że to ja podjąłem decyzję o przekazaniu pełnej kontroli komisji sejmowych pod przewodnictwo klubów opozycyjnych. To był pierwszy ruch. Wy już pokazaliście, że odstępujecie od tej cennej inicjatywy. To my otwarliśmy parlament na inicjatywy obywatelskie. To my odpowiadaliśmy na interpelacje poselskie w sposób aktywny - legendarna jest wręcz sprawa tzw. "ofensywy" PD, na którą rząd odpowiedział dokładnie, precyzyjnie i szybciej niż tego wymagały przepisy. To my wdrożyliśmy instytucję referendum "na żądanie", która była szansą dla środowisk lewicy, które podnosiło, że zdominowany przez lata parlament rzekomo "boi się referendów".
To my otwarliśmy debatę o polskiej polityce społecznej - o którą, panie premierze, lewica zabiegała i która była aktywną rozmową ministra Mentzena z Państwem. Także naprawdę, bardzo bym prosił, żeby o tych rzeczach nie zapominać, bo byli tacy ministrowie jak Sławomir Mentzen, czy komisarz Karolina Południowa - rzeczywiście, może te słowa o "najwyższym stopniu wybitności w MSZ od czasów II wojny światowej" to jest przesada, ale to jest mówiąc prawdę określenie raczej bliższe, niż dalsze od prawdy. Zwiększony udział w AIIB, inicjatywy w Afryce, szczyt G-20, Nordycki Bank Inwestycyjny, Ukraina w Wyszehradzie - to są tylko drobne wycinki tej ogromnej pracy.
Wysoka Izbo,
W związku z tym, chciałbym powiedzieć parę słów o polityce zagranicznej. Czuję się do tego w sposób szczególny zobowiązany ze względu na wystąpienie pana premiera, w tym słowa którymi uderzył w panią minister Południową zarówno w wystąpieniu głównym, jak i doprecyzowaniach. Ale także czuję się do tego zobowiązany jako przewodniczący senackiej komisji w materii spraw zagranicznych i Unii Europejskiej.
Rzeczywiście, tu się chyba w sposób szczególny trzeba zgodzić właśnie w izbie senackiej – z natury bliższej sprawom zagraniczym - polska polityka zagraniczna w pewnym momencie, wiele lat temu, dokonała "zablokowania", pewnej pustki wizji. Wejście do Unii Europejskiej, wejście do NATO – realizacja polskich ambicji lat 90., w istocie zablokowało w wielu kręgach myślenie o osiąganiu kolejnych celów w polityce zagranicznej.
Natomiast to właśnie minister Południowa wyszła z tych ram, nakreśliła nowe wyzwania. I dzisiaj pan premier w swoim wystąpieniu może z ambicjami mówić o kierunkach, które wcześniej nie były eksplorowane w debacie powszechnej. Ja przypominam, że to pani minister Południowa zapraszała panią minister Skolską, i mam wrażenie, że sporo ją nauczyła. Czuję ducha pani minister Południowej w pańskim wystąpieniu, pewnie tworzonym przy udziale pani minister Skolskiej. I to dobrze. Osobiście, dość dobrze zresztą oceniam ten wybór personalny. Naprawdę, gdybym był w sytuacji pana premiera – to albo marzyłbym, żeby dostępna była komisarz Południowa, albo rozważyłbym, jak pan, zaprosić do współpracy panią minister Skolską. Daję więc w tym zakresie kredyt zaufania..
Pan Premier poświęcił polityce zagranicznej miejsca sporo. Z perspektywy przewodniczącego komisji senackiej w tym obszarze nie mogę powiedzieć nic innego, jak tylko wyrazić radość. Zabrakło w pana wystąpieniu - tak sejmowych, jak i senackim - jednakowoż, kilku rzeczy, które pani minister Południowa zainicjowała. Ze zdziwieniem odnotowałem, że dzisiaj pan premier skapitulował wobec tej symbolicznej ambicji Polski w ramach grupy G-20. Nie padły w tym zakresie żadne słowa. Nie powiedziano nic o kontynuacji tego kroku w postaci zabiegów o pozycję „permanent invitee”. Chciałbym, żeby pan premier odnióśł się do tego zagadnienia, omówił czy to pominięcie było intencjonalne, a jeżeli nie – to jakie kroki zamierza podejmować, żeby Polska w tym gronie była obecna.
W wielu zakresach doszło jednak do ogólników – wymienił pan premier około 30 państw, ale w zasadzie nie powiedział zbyt wiele. O Stanach Zjednoczonych powiedział pan tylko, że słabo się znamy, że była różna intensywność wspołpracy, że trzeba rozwijać współpracę, szczególnie szkół i uczelni. Mówiąc szczerze, panie premierze, to jest pewne zaburzenie proporcji. Przy całym szacunku i sympatii dla wielu innych z wymienionych państw, odgrywają one jednak mniejszą rolę niż Stany Zjednoczone w grze na arenie dyplomatycznej. Stany Zjednoczone trzeba traktować w tym zakresie, choć to teoretycznie tylko jedno państwo, jako w istocie swoisty znaczący, osobny region. Jeżeli Pan Premier mówi o Afryce około 80 słów, z czego wprawdzie 13 słów to są same nazwy państw, a Stanom Zjednoczonym poświęca słów nieco ponad 50, to rzeczywiście jest to pewna dysproporcja.
W kwestii Afryki, swoją drogą, też nie padło nic konkretnego. Nie odniesiono się w ogóle do polskiej działalności w zakresie Afrykańskiego Banku Rozwoju (AfDB). Kompletne milczenie jednego z większych kroków polskiej dyplomacji w tym regionie w całej historii polskiej polityki zagranicznej. Jakie będą dalsze kroki w tym zakresie? O Libii, gdzie Polska była istotnym elementem porozumienia we Włoszech, powiedział pan raptem jedno zdanie, że będziemy jako kraj rozmawiać. To bardzo dobrze, że pamiętał pan o tym wątku – bo sprawa libijska przewija się w polskiej polityce zagranicznej od wielu lat (choć, naturalnie, bardzo pobocznie), ale chciałbym wiedzieć w jakim zakresie. Jaka jest polska agenda? W kwestii tego regionu, rzeczywistej agendy w tym wystąpieniu nie było.
Pan premier, słusznie, może zauważyć, że moje własne wystąpienie przed czterema latami było wielokrotnie uboższe w tej materii. Przyznaję się, ale to jest też kwestia przyjętego przez pana premieru sposobu wygłoszenia programu rządu. Gdy ja go wygłaszałem, było ono krótkie, skondensowane, bardziej kierunkowe. Pan premier wybrał w tym zakresie wystąpienie w założeniu mówiące o niezliczonej rzeczy zagadnień, ale temu zadaniu nie sprostał. Stąd właśnie pozwalam sobie czynić wszystkie te uwagi. Zwłaszcza, że – panie premierze - funkcjonujemy też w zmienionym otoczeniu, które powstało w wyniku naszej polityki. Dzisiaj jest dużo więcej kwestii w zakresie polityki zagranicznej, o których należy powiedzieć.
Obudziliśmy sprawę azjatycką – mówiłem już o AIIB, więc myślę, że to jest wątek o znaczeniu zasadniczym. Nie było tego w agendzie rządu, bo myśmy nie mieli takiego przekonania, że tutaj da się tyle zrobić. Ale zrobiliśmy, i dzisiaj pan premier – po tych czterech latach – ma o czym mówić. Ale nie powiedział. Chiny i Indie, państwa kluczowe w regionie, pojawiły się w mniejszym zakresie niż Mongolia, z którą jednak więzy gospodarcze są mniej intensywne, choć – tu drobne przypomnienie – tam też podjęliśmy kroki wzmacniające.
W sprawie nordyckiej – gdzie otwarliśmy kwestię NIB, pan premier łaskaw był powiedzieć tylko, że „teoretycznie” coś zostało zrobione. Myślę, że zaangażowanie na poziomie wyższym niż łącznie Litwa, Łotwa, Estonia i Islandia, to nie jest coś o charakterze czysto teoretycznym. Polska zaangażowała się na poziomie kilkuset milionów euro i, takie podejmowaliśmy wtedy decyzje, miała to zaangażowanie intensyfikować. W istocie, pan premier „przejechał się” po tym temacie bez słowa, i to jest sytuacja przykra. Bo pan premier mówił bardzo obszernie o krytyce poprzedników, natomiast aboslutnie pominął ważne w tym obszarze działania. Wymazał pan szeroki zakres polskiej polityki zagranicznej.
Nie wchodząc już w dalsze wątki, ja chciałbym powiedzieć jeszcze tylko, by pan premier rozbudował wobec Wysokiej Izby koncepcję polityki zagranicznej na najbliższe lata w omawianych w wystąpieniu zakresach, a także – ponawiam prośbę, by jednak pan premier uszanował prace minister Południowej i jednak wycofał się ze słów, że Polska po 2004 roku planu, co dalej z polityką zagraniczną, nie miała. Karolina Południowa ten plan miała i go publicznie omawiała. Skądinąd, pana minister, minister Skolska, ten plan komentowała. Nie mówmy, że go nie było.
Wysoka Izbo,
Chciałem, w założeniu, pozostać przy słowach poświęconych polityce zagranicznej. Taka jest, mam wrażenie, moja obecna rola w tej Izbie. Nie mogę jednak, jako prawnik, pozostać ślepy na część wystąpienia pana premiera, który rozpoczął ją od "niezależne sądy, przyjazne dla obywatela, orzekające jak najsprawiedliwiej i sprawnie są podstawą państwa prawa". Rzeczywiście, to jest pewien sposób do szerokiej refleksji i zaproponowania postulatów w zakresie wymiaru sprawiedliwości, jakości prawa, no, rzeczywiście, bardzo poważnych deklaracji. Niestety, panie premierze, w tym zakresie - oczekiwania zostały zawiedzione.
O tym temacie, kluczowym z perspektywy obywateli, padło łącznie niewiele więcej słów niż o Afryce, o której - jak już mówiliśmy - w większości ograniczono się do wymienienia nazw państw, i powiedzenia o woli współpracy. Otóż, w tej dziedzinie, pan premier był łaskaw zaproponować dostęp do pomocy prawnej. Przypominam panu premierowi, że został on urealniony na podstawie ustawy poprzedniego parlamentu. W związku z tym ja oczekuję informacji: co konkretnie chce Pan zrobić w tej dziedzinie? Bo sama idea została wdrożona, natomiast chciałbym poznać pańskie postulaty w tym zakresie, jeżeli uznaje pan te kroki za zbyt oszczędne.
Wybaczam sformułowanie o "kodeksie postępowania sądowego", nie jest pan premier prawnikiem, to jest zrozumiałe. Aczkolwiek to jest myślę odzwierciedlenie tego, że ministrem sprawiedliwości zdecydowano się uczynić osobę, która jednak bardziej jest - patrząc biograficznie - ministrem "równości", niż sprawiedliwości. Oceniam ten wybór niekorzystnie przez pryzmat opisania tych postulatów. Pani Minister, jak rozumiem odpowiedzialna za przygotowanie agendy pańskiego rządu w tym zakresie, wykazała się istotnymi mankamanetami. Bo jeżeli pan premier mówi o "małych, ale ważnych" zmianach w kodeksach, to trzeba powiedzieć: jakich? Jaka będzie polska polityka karna w najbliższych latach? Jak odpowiecie na wyzwania nowoczesności w tym zakresie? Co to znaczy "ułatwimy wiele procedur"? Jakich?
W tej dziedzinie pozostaję głęboko krytyczny, i liczę na pana precyzujące wystąpienie.
Wysoka Izbo,
Obiecałem jednak, że nie chciałbym, by to wystąpienie było nadmierne - są z pewnością także potrzeby innych senatorów. Chciałbym zatem, kończąc wystąpienie, przywołać słowa pana senatora, pana hrabiego Jarosława Kaczyńskiego. Słowa, które po raz pierwszy padły przy okazji powoływania rządu Leszka Millera w 2001 roku. Myślę, że w związku z tym to dobra okazja, by pojawiły się także po ćwierćwieczu także przy tej okazji.
Pan premier Jarosław Kaczyński mówił bowiem o pewnej konfuzyjnej sytuacji opozycji odpowiedzialnej. Otóż taka opozycja musi dobrze życzyć swojemu krajowi, dobrze życzyć Polsce. Ale dobre powodzenie Polski zawsze, tak to już jest, w jakimś zakresie służy rządowi. Rządowi, z którym opozycja się nie zgadza. Sytuacja trudna, w przeszłości wiele środowisk - oszczędzę nazw - wybierało raczej opcję "anty-rząd" niż "pro-Polska".
Panie premierze, dobrze życzę Polsce, dobrze życzę panu, dobrze życzę temu rządowi - choć się z nim, wielowątkowo, nie zgadzam. W wielu sprawach pozostaniemy pewnie w niezgodzie, ale chciałbym Pana zapewnić, że pozostaję w szacunku do decyzji Polaków. Pozostaję w szacunku do pańskich, głęboko wierzę, szczerych przekonań dotyczących wymaganych zmian. Miejscami, oczywiście, błędnych [uśmiech], ale - jak powiedziałem - wierzę, że szczerych. Chciałbym zapewnić pana, że może Pan liczyć na wszelkie potrzebne wsparcie w zakresie dobrych zmian dla Polski. Chciałbym jednocześnie prosić pana premiera, by nie zawsze kierował się "inną polityką" jako wyznacznikiem zachowań koalicji rządzącej. By doceniał poczynione w latach poprzednich reformy.
W sposób szczególny, pragnę o to zaapelować w drażliwych kwestiach - ochrona zdrowia, system funduszu płac i to, co udało się wypracować pozytywnego w polityce zagranicznej. Czyli - mówiąc skrótowo, bo to już było wspomniane - Skandynawia, czyli Marsylia i G-20, czyli Afryka, czyli Azja. Rozwijać, budować, pracować - ale tam, gdzie to możliwe, realizować to, co jest standardem w poważnych krajach, to jest pewną spójność, pewną kontynuację, budowanie pewnych priorytetów wspólnych. Wierzę, że to jest możliwe. Więcej, że to jest konieczne. I głęboko wierzę, że to się stanie. Są do tego mechanizmy, i mam nadzieję, że pan premier będzie aktywnie tych mechanizmów używać.
Dziękuję.
Wasza Wysokość Książę Marszałku!
Wysoka Izbo!
Wielce Czcigodny Panie Premierze,
w wielu kwestiach muszę się zgodzić z moim przedmówcą, panem hrabią Kohnem i oczywiście nie będę powtarzał wątków przez niego już poruszonych, może poza jednym. Krytyka pod adresem poprzednich gabinetów ze strony Pana Premiera była także w mojej opinii przesadna. Z drugiej strony jednak cieszy fakt, że w pewnych kwestiach nowy gabinet postawił na kontynuację, nie decydując się na przykład na wymianę dużej części wyższej kadry urzędniczej, chociażby pani minister Lewickiej czy pana ministra i generała Skrzypczaka. To dobrze, że Pan premier potrafił wznieść się ponad polityczne podziały i postawić na sprawdzonych specjalistów. Odbieram to jako dobry sygnał na przyszłość.
Kilka kwestii moim zdaniem wymaga dopowiedzenia. Pani premier Budzyńska w Sejmie pytała o konkrety w kwestii rozbudowy sieci autostrad i dróg ekspresowych. Pan odpowiedział jedynie, że będziecie realizowali projekty rozpoczęte przez poprzednie rządy. Czy to jednak nie zbyt mało? Czy rząd nie ma jakichś nowych planów w tej sprawie? Obecna siatka autostrad i dróg ekspresowych powstała wiele lat temu i od lat nie była w większym stopniu modyfikowana. Czy gabinet nie będzie podejmował żadnych prac nad zaplanowaniem budowy nowych dróg tego typu, które w niektórych regionach kraju niewątpliwie są potrzebne?
Ani w ekspose sejmowym, ani w tym dzisiejszym nie poruszył Pan kwestii ochrony zabytków. Te tymczasem w pewnych regionach kraju wymagają niewątpliwie zwiększenia nakładów na ich konserwację. Wymieniłbym tu chociażby od lat zaniedbywany w tej sferze Dolny Śląsk, gdzie niszczeje wiele naprawdę wartych renowacji zabytków, w większości poniemieckich. Choć w ostatnich latach część z nich odzyskało dawny blask, także dzięki prywatnym inwestorom, problem wciąż istnieje. Czy rząd ma zamiar jakoś zająć się tą kwestią?
Jednej wypowiedzi Pana premiera też, szczerze przyznam, nie zrozumiałem. Chodzi mi o zdanie: "Będziemy zakazać sprzedaży innej firmy szczeniąt". Jak rozumiem, przejęzyczył się tu Pan. O co zatem chodzi?
Liczę na klarowne wyjaśnienie tych kilku kwestii.
Dziękuję.
Wróć do „Senat RP II kadencji”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość