Internet

[Administrator]

Pod Olsztynem powstanie nowoczesne Centrum Psychiatrii Dziecięcej

Choroby psychiczne coraz częściej dotykają dzieci i młodzież. W odpowiedzi na apele rodziców i specjalistów z zakresu psychiatrii, samorząd województwa warmińsko-mazurskiego rozpoczyna budowę nowoczesnego Północnego Centrum Psychiatrii Dziecięcej w Ameryce pod Olsztynem. To jedna z inwestycji strategicznych samorządu województwa w aktualnym okresie finansowania Unii Europejskiej.

Centrum Psychiatrii Dziecięcej w Ameryce to ważna inwestycja, odpowiadająca na potrzeby mieszkańców regionu, którzy obecnie zmagają się z problem dostępności specjalistów z zakresu psychiatrii dziecięcej, a co za tym idzie długim czasem oczekiwania na wizytę. Z danych UNICEF wynika, że zaburzenia psychiczne dotykają 10,8 proc. u dzieci w Polsce w wieku 10-19 lat, jednak ta statystyka z roku na rok rośnie. Z oficjalnych liczb wynika, że z problemami natury psychicznej obecnie boryka się ok. 409 tys. dzieci i nastolatków, jednak szacuje się, że ten wynik jest mocno zaniżony, bo w wielu przypadkach choroby nie są diagnozowane.

Północne Centrum Psychiatrii Dziecięcej w Ameryce będzie nowoczesnym i w pełni wyposażonym obiektem, który będzie obejmował wszystkie poziomy referencyjne leczenia zgodne z założeniami nowej reformy systemu psychiatrii w Polsce. Inwestycja to odpowiedź na problemy z psychiatrią dziecięcą województwa warmińsko-mazurskiego, takie jak długi czas oczekiwania na poradę, diagnostykę i leczenie dzieci i młodzieży, zbyt mała liczba ośrodków leczenia ambulatoryjnego i stacjonarnego i niewystarczająca dostępność specjalistów z zakresu psychiatrii dziecięcej.

- Podpisaliśmy dzisiaj umowę wstępną na dofinansowanie tego strategicznego projektu dla rozwoju naszego województwa - przekazała marszałek Wioletta Śląska-Zyśk. – Bardzo się cieszymy, że wszystkie prace idą zgodnie z naszymi założeniami. Zdecydowanie wolelibyśmy, żeby nie było popytu na leczenie psychiatryczne dzieci i młodzieży, jednak widzimy realia i na nie odpowiadamy naszymi działaniami - dodała.

Inwestycja zakłada budowę zespołu nowych budynków, które będą połączone funkcjonalnie z istniejącymi obiektami i infrastrukturą Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego dla Dzieci w Ameryce. Zgodnie z projektem nowe budynki będą miały powierzchnię użytkową ok. 15 tys. mkw., jednak inwestycja nie zakłada tylko stawiania murów, ale także zakup specjalistycznego wyposażenia i zagospodarowanie terenu dookoła obiektu. Projektowanie Północnego Centrum Psychiatrii Dziecięcej w Ameryce zakładało maksymalne wykorzystanie istniejącej infrastruktury Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego dla Dzieci w Ameryce. Wybór lokalizacji obiektu również nie jest przypadkowy. Otaczająca obydwa obiekty zieleń i przyroda może być ważnym czynnikiem wspierającym powrót do zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.

- Zaczynając realizować ten projekt uruchomiliśmy cztery ośrodki środowiskowe opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej dzieci i młodzieży w Lidzbarku Warmińskim, Olsztynie, Działdowie i Nidzicy. Zanim powstanie centrum, którego budowa zakończy się na przełomie 2042 i 2043 roku będziemy rozwijać naszą opiekę środowiskową, aby możliwie najszybciej rozpocząć działania mające na celu objęcie mieszkańców województwa specjalistyczną opieką psychologiczną i psychiatryczną - mówi dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego dla Dzieci w Ameryce dr hab. inż. Roman Lewandowski.

W skład centrum wejdą oddziały psychiatryczne dla dzieci i młodzieży w różnych grupach wiekowych. Wśród najważniejszych specjalizacji przyszłej placówki należy wymienić leczenie zaburzeń nerwicowych u dzieci i młodzieży, które w najcięższych przypadkach muszą być realizowane w trybie stacjonarnej opieki, leczenie zaburzeń odżywiania, diagnostykę i leczenie zaburzeń psychicznych oraz świadczenia dla dzieci i młodzieży uzależnionych od substancji psychoaktywnych. Co ważne, oferta centrum obejmuje także świadczenia psychiatrii sądowej dla nieletnich. Wszystkie świadczenia realizowane w warunkach stacjonarnych obejmą co najmniej 180 łóżek i co najmniej 20 miejsc pobytu dziennego.

- Chcemy, żeby Północne Centrum Psychiatrii Dziecięcej było kompleksową placówką, która swoją opieką obejmie wszystkich pacjentów – od wieku niemalże niemowlęcego, aż do pacjentów prawie pełnoletnich – mówi psychiatra dziecięcy dr n. med. Adrian Kowalski – Potrzeby odnośnie psychiatrii dziecięcej w Polsce są ogromne. Jednym z największych wyzwań, z którymi się spotkamy będą oczywiście kadry. W skali kraju obecnie brakuje co najmniej kilkuset specjalistów psychiatrii dziecięcej. Zamierzamy szkolić kadry, które już w 2043 roku będą przyjmować pierwszych pacjentów w nowo otwartej placówce - zapowiedział.

W centrum będą zatrudnieni specjaliści z zakresu psychiatrii dzieci i młodzieży, psycholodzy, psychoterapeuci dzieci i młodzieży, pielęgniarki, terapeuci zajęciowi, opiekunowie medyczni i inny personel niezbędny do prawidłowego działania centrum.

[Administrator]

Jest porozumienie w sprawie nowelizacji budżetu

Królowa Monika przyjęła wczoraj na Zamku Królewskim w Warszawie premiera Aleksandra Sternickiego. Spotkanie, poza sprawami bieżącymi, dotyczyło sporu wokół budżetu Kancelarii Królewskiej na 2039 rok. - Rozmowa przebiegła w miłej atmosferze, wyjaśniono wszelkie nieporozumienia - skomentowała sprawę rzeczniczka prasowa Zamku Magdalena Dzierżanowska.

W ostatnich tygodniach w mediach rozgorzał spór wokół wysokiego budżetu Kancelarii Królewskiej na rok 2039. Rząd najpierw go zaakceptował (według Kancelarii wcześniej inicjatywa przyznania jej tak dużych środków wypłynęła z Ministerstwa Finansów), a już po uchwaleniu budżetu na skutek krytyki zgłosił projekt nowelizacji ustawy budżetowej zakładający zmniejszenie finansowania Kancelarii o 310 mln zł. Eksperci wskazywali jednak, że zgłoszenie nowelizacji bez porozumienia z Kancelarią może zostać uznane za naruszenie art. 139 ust. 2 ustawy o finansach publicznych.

Po spotkaniu z premierem Królowa poleciła Kancelarii opracowanie zmian w budżecie uwzględniających zmniejszenie jej finansowania o zaproponowaną przez rząd kwotę 310 zł. Cięcia mają objąć głównie wydatki majątkowe. Nie zmieni się wysokość wynagrodzeń członków rodziny królewskiej ani pracowników.

Królowa Monika i król Jerzy otrzymają w 2039 roku wynagrodzenie w wysokości 39 600 zł miesięcznie, następca tronu królewicz Michał Robert od sierpnia, kiedy ukończy 18 lat, będzie pobierał 23 100 zł (do tego czasu przysługuje mu kieszonkowe w wysokości 1650 zł), pozostałym pełnoletnim członkom rodziny królewskiej przysługuje natomiast wynagrodzenie podstawowe w kwocie 13 200 zł, które w przypadku większości z nich jest powiększane o dodatek za wysługę lat, niektórzy z nich pobierają także diety z tytułu pracy w Senacie.

Wynagrodzenia te nie odstają znacząco od wynagrodzeń najważniejszych polityków. Wynagrodzenie premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu (bez dodatków za wysługę lat) to 27 060 zł, ministrom przysługuje ono w kwocie 23 430 zł. Uposażenie posła i senatora wynosi 15 000 zł, poza którym przysługuje im też dieta w wysokości 4950 zł.

[Administrator]

Rząd krytycznie o nowelizacji ustawy o sporcie przygotowanej przez opozycję

Przedstawiciele Ministerstwo Zdrowia, które odpowiada także za obszar sportu krytycznie ocenili proponowaną przez posłów RdP i DiP nowelizację ustawy o sporcie. Jak podkreślają pracownicy resortu sprawie nie pomaga też szybki tryb pracy nad projektem ustawy jaki narzuciła opozycja.



"Dążymy do standardu, aby rządowe projekty ustaw publikowane były z dużym wyprzedzeniem zanim trafią do Sejmu. Nie tylko po to, aby poddać je konsultacjom strony społecznej, ale także, aby parlamentarzyści mogli przygotować się do merytorycznej dyskusji podczas debaty sejmowej. Niestety ustawa o zmianie ustawy o sporcie po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w trakcie procedowania w Sejmie, a tempo prac nie pozwoliło na sformułowanie kompleksowego stanowiska rządu." - wyjaśniła rzeczniczka rządu Joanna Burnos.

O samej treści ustawy krytycznie wypowiadał się sekretarz stanu ds. sportu w Ministerstwie Zdrowia Grzegorz Kita. "Projekt powtarza w większości istniejące już ogólne przepisy w dziedzinie przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji chociażby tzw. ustawy o równym traktowaniu czy Kodeksu Pracy. Tworzenie nowej instytucji rzeczniczej i nowych mechanizmów zgłaszania naruszeń w tym obszarze nie przyczyni się do poprawy w tym zakresie. Skoro w poprzednich latach władze nie potrafiły wyegzekwować istniejących przepisów w tym zakresie to w czym pomogą nowe przepisy?" - pytał wiceminister zdrowia. Zwracał także uwagę, że na mocy wspomnianej ustawy zadania związane z realizacją zasady równego traktowania wykonuje już Rzecznik Praw Obywatelskich. Jego zdaniem trzeba poprawić egzekucję istniejących przepisów, a nie wprowadzać kolejne.

"Jesteśmy przeciwni dublowaniu kompetencji rzeczniczych i tworzenia rzeczników branżowych czy dla określonych grup. To osłabia pozycję RPO w tych obszarach, a nie przyczynia się do wzmocnienia ochrony praw obywateli. Mnożymy tylko instytucje tam gdzie akurat pojawia się społeczne zainteresowanie. A czemu sportowcy mieliby mieć swoją instytucję, a np. artyści czy naukowcy nie? To tylko udawanie, że zajmujemy się problemem, bez rzeczywistych rozwiązań sięgających do jego sedna." - wyjaśniał wiceminister zdrowia Grzegorz Kita. Zauważał również, że nie zostało wskazane źródło finansowania projektu, który pociąga za sobą nowe wydatki, na które w przyszłorocznym budżecie nie ma środków.

Uwagi do projektu sformułowało także Ministerstwo Sprawiedliwości. "Wątpliwości budzi powoływanie rzecznika i umiejscowienie go przy Instytucie Sportu, który jest instytutem badawczym. Dyrektor Instytutu Sportu nie ma żadnych kompetencji w tym obszarze, a ma jednoosobowo powoływać rzecznika. To może budzić poważne obawy o odpowiednie wyłonienie osoby do pełnienia tej funkcji, która dałaby gwarancję w zakresie rozpoznawania przejawów dyskryminacji i przemocy, a także określonego poziomu wrażliwości. W naszej ocenie niewłaściwe jest też sformułowanie zamkniętego katalogu cech, z których wynika obowiązek równego traktowania i niedyskryminacji." - podnosiła wiceminister Maria Ejchart-Dubois. Wskazała także pojawiającą się w projekcie Państwową Komisję do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15, której nie ma w żadnych innych przepisach i nie została zdefiniowana w projekcie ustawy.

[Administrator]

Na lotnisku w Krakowie uruchomiono najnowocześniejszy systemem ILS

To ważny moment w historii Międzynarodowego Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice. Od 1 grudnia funkcjonuje tu już najnowocześniejszy system ILS (Instrument Landing System) kategorii III B. Systemy takie mają największe europejskie lotniska. Umożliwia on starty i lądowania nawet w dużej mgle i spowoduje, że liczba lotów odwołanych w Krakowie lub przekierowanych na inne lotniska spadnie prawie do zera.

Od 1 grudnia w Międzynarodowym Porcie Lotniczym im. Jana Pawła II Kraków Balice funkcjonuje najnowocześniejszy system ILS (Instrument Landing System) kategorii III B. Takie systemy mają największe europejskie lotniska. Umożliwia on starty i lądowania nawet w dużej mgle i spowoduje, że liczba lotów odwołanych w Krakowie lub przekierowanych na inne lotniska spadnie prawie do zera. Pierwszym lotniskiem w Polsce, na którym pojawił się taki system, był Port Lotniczy Gdańsk.

- Każdy samolot i każdy pasażer, który ze względu na warunki pogodowe nie może przylecieć bezpośrednio do naszego regionu, jest dla nas ważny i dlatego stale ulepszamy infrastrukturę naszego lotniska – powiedział marszałek województwa małopolskiego Robert Maciaszek.

Dotychczas przy funkcjonującym systemie ILS kategorii II, lądowania w Krakowie mogły się odbywać, gdy mgła ograniczała widzialność wzdłuż drogi startowej do 300 metrów włącznie. Równocześnie załoga podchodzącego do lądowania samolotu musiała zobaczyć światła podejścia z wysokości 30 metrów. Od dzisiaj minimalna widzialność na drodze startowej to zaledwie 75 m, a wysokość, na której załoga samolotu musi zobaczyć światła podejścia, spadła do zera.

- Najlepsza kategoria ILS to ważna wiadomość, zarówno dla naszych mieszkańców, którzy będą mogli bezpiecznie lądować, jak i dla naszych partnerów, czyli linii lotniczych, że mogą dalej inwestować w rozwój swoich baz na lotnisku, bo zapewniamy im bezpieczeństwo oraz niezawodność lotów na najwyższym poziomie – powiedział prezydent Krakowa, Aleksander Miszalski.

Prace nad uruchomieniem kategorii III ILS trwały w Krakowie od ponad 4 lat. Był to proces, w którym swoją pracę musieli wykonać: Port Lotniczy, Polska Agencja Żeglugi Powietrznej i Urząd Lotnictwa Cywilnego. Po stronie portu było wykonanie systemu weryfikacji pozycji samolotów i pojazdów. W tym samym czasie Polska Agencja Żeglugi Powietrznej musiała rozbudować istniejący ILS o dodatkową antenę. Obie strony, przy współpracy Urzędu Lotnictwa Cywilnego, ustaliły zmiany w procedurach operacyjnych lotniska. Następnie cały system został sprawdzony i przetestowany, co doprowadziło do wydania 21 listopada właściwego certyfikatu przez Urząd Lotnictwa Cywilnego.

W ramach realizacji projektu dostosowania do wymagań ILS kat. III B, krakowskie lotnisko opracowało i wdrożyło zmiany w istniejących procedurach LVP (Low Visibility Procedures), obowiązkowych w przypadku niskiej widzialności, które mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa kołującym samolotom. W nawierzchniach operacyjnych lotniska zamontowano tzw. pętle indukcyjne, dzięki którym kontrolerzy ruchu lotniczego na wieży lotniska na bieżąco mogą określić pozycję samolotów. Wiedzą też, gdzie znajdują się pojazdy lotniskowe, mogą nimi szybko dysponować i usuwać z pola manewrowego przed operacjami kołowania, lądowania i startów statków powietrznych w trudnych warunkach. Samoloty przy takich operacjach, przy minimalnej widzialności, korzystają z oświetlenia nawigacyjnego. By cały system sprawnie działał, konieczne było uruchomienie też dodatkowej anteny ILS (tzw. monitora pola dalekiego anteny kierunku systemu ILS).

[Administrator]

Zaskoczenie nominacjami do RBN

W jednym z najważniejszych organów w systemie bezpieczeństwa narodowego czyli Radzie Bezpieczeństwa Narodowego głównym głosem ma być parlamentarna opozycja. Tak wynika z nominacji królowej Moniki, które zaskoczyły ekspertów i komentatorów.



Królowa Monika nominowała aż 11 przedstawicieli partii opozycyjnych i tylko jednego z partii tworzących mającą sejmową większość koalicję RZO. 4 miejsca przypadły członkom gabinetu premiera Sternickiego. Tak mała liczba przedstawicieli rządu w kontekście ilości reprezentantów parlamentu również jest mocno zaskakująca. Zwłaszcza, że Królowa powołała także do RBN marszałków Sejmu i Senatu oraz przewodniczącego Klubu Senatorów Duchownych. RBN jest co prawda organem doradczym Króla, ale pełni ważną rolę jako platforma uzgadniania strategicznych decyzji w dziedzinie bezpieczeństwa w trójkącie Królowa - Rząd - Parlament.

Jakub Borowski z portalu Defence24 zauważa niekonsekwencję w nominacjach. "W przypadku opozycji królowa zdecydowała się na powołanie liderów poszczególnych partii wchodzących w skład klubów oraz osobnych reprezentantów klubów senackich, a w przypadku rządzącej koalicji powołała tylko przewodniczącego klubu pomimo, że w jego skład wchodzą cztery główne ugrupowania i kilka mniejszych. To pokazuje dobitnie, że Królowa nadal chce otaczać się osobami ze swojego kręgu, a nie będącymi w kontrze do monarchii. Nawet jeśli to rządzące ugrupowanie ma zdecydowanie większy wpływ na politykę bezpieczeństwa." - zwracał uwagę redaktor.

Eksperci podkreślali również, że skład RBN odzwierciedla nadal wąskie pojmowanie bezpieczeństwa w wymiarze przede wszystkim militarnym nie doceniając innych aspektów jak bezpieczeństwo gospodarcze, energetyczne czy cyberbezpieczeństwo. "W składzie cała plejada wojskowych i partyjnych polityków, a brakuje choćby ministrów odpowiedzialnych za sprawy gospodarcze, energię czy technologię. To obszary odgrywające coraz większą rolę w systemie bezpieczeństwa państwa. Bez odpowiedniej atencji dla zagrożeń asymetrycznych, hybrydowych i niemilitarnych nie ma mowy dzisiaj o skutecznym zapewnieniu bezpieczeństwa." - mówił specjalista w dziedzinie bezpieczeństwa, były dyrektor UOP i podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Piotr Niemczyk.

[Administrator]

Polska gospodarka przyspiesza

Ekonomiści są wyjątkowo zgodni w prognozach dla polskiej gospodarki na 2039 r. Wzrost gospodarczy przyspieszy, do czego przyczyni się przede wszystkim boom inwestycyjny. Ale popyt konsumpcyjny i eksport również mają być silniejsze.



Dobra końcówka roku pozwoliła na zbliżenie się do prognoz z ustawy budżetowej przygotowanej jeszcze przez rząd Olszewskiej i ostatnie dane GUS wskazują, że rok 2038 zamkniemy wzrostem PKB na poziomie 3,9%. Nastroje na rynkach są bardzo pozytywne, rząd kontynuuje zapowiedziane reformy w szczególności związane ze zmniejszaniem obciążeń podatkowych, konsolidacją finansów i obniżaniem deficytu budżetowego. Wydawało się, że część z wolnorynkowych reform może napotkać sprzeciw opozycji, ale wszystkie zaskakująco gładko uzyskały poparcie w parlamencie.

Zebrane przez money.pl prognozy pokazują, że optymizm udzielił się także analitykom i ekonomistom, którzy prognozują, że w tym roku nasz wzrost PKB przekroczy szacunki rządu. Najwięksi pesymiści spodziewają się wzrostu PKB w 2039 r. o 3,7%, a najwięksi optymiści – o 5,5%. Rząd w ustawie budżetowej założył wzrost porównywalny z ubiegłorocznym w wysokości 3,9%. Takie wyniki zapewnią, że Polska będzie najszybciej rozwijającym się krajem w regionie, a w Unii Europejskiej ustąpi jedynie Chorwacji.

"Głównym czynnikiem napędzającym wzrost będą inwestycje prywatne. Przyjęte zmiany w opodatkowaniu przedsiębiorców oraz wchodzące w przyszłym roku zmiany dla spółek prawa handlowego wprowadzają efektywnie zerową stawkę podatku na inwestycje. To powoduje, że już dzisiaj widzimy wzmożone inwestycje oraz napływ kapitału zza granicy. Do tego cały czas napływają do kraju fundusze unijne, a rząd opublikował ustawę o systemie instytucji rozwoju, która daje nadzieję na lepsze wykorzystanie funduszy publicznych na inwestycje." - wyjaśnił członek zarządu Santnader Bank Polska Maciej Reluga.

Konsolidacja instytucji państwa odpowiadających za działania rozwojowe jest jednym z elementów, które przewijają się w wypowiedziach wielu analityków. Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole BP podkreśla, że Polski Fundusz Inwestycji zyska kapitał, który pozwoli mu na wsparcie większych przedsięwzięć, a konsolidacja pomoże lepiej koordynować działania inwestycyjne. "Widzimy duże nadzieje w energetyce, gdzie rząd zapowiada ułatwienia w zakresie działalności związanych z fuzją jądrową i wodorem. Prężnie działa też piaskownica regulacyjna przy KNF przyciągająca fintechy z kraju i zagranicy." - wskazywał.

Na biurku Królowej za chwilę znajdzie się do podpisu także ustawa otwierająca rynek ubezpieczeń medycznych, a rząd planuje na ten rok przynajmniej dwie duże prywatyzacje Poczty Polskiej i banku PKO BP. Trwają także prace nad ustawą regulującą zagadnienia związane ze sztuczną inteligencją, a z zapowiedzi ministra Jemielniaka wynika, że rząd podobnie jak na przykład przy projekcie regulacji wodoru chce pozostawić dużą swobodę przedsiębiorcom. "Zeszły rok to było porządkowanie fundamentów finansów państwa i systemu podatkowego, a ten rok będzie pod znakiem inwestycji. Chcemy ułatwić współpracę w ramach tzw. trójkątów wiedzy, stworzyć regulacje przyjazne dla rozwoju AI, wspierać powstawanie dolin branżowych, klastrów i akceleratorów oraz wykorzystać PFI do inwestycji w badania i rozwój, a także we wsparcie firm w początkowych fazach rozwoju." - zaznaczył Minister Nauki i Technologii.

[Administrator]

Mieczysław Kieca kandydatem do Sejmu

Były wieloletni prezydent Wodzisławia Śląskiego, obecnie radny miejski Mieczysław Kieca, ogłosił start w nadchodzących wyborach uzupełniających w Jednomandatowym Okręgu Wyborczym nr 32. Samorządowiec wystartuje z Koalicyjnego Komitetu Wyborczego Razem dla Polski.

– Zdecydowałem o woli kandydowania w wyborach uzupełniających w okręgu nr 32. Chcę zostać waszym posłem, chcę żebyśmy żyli w kraju, który nas będzie chronił i bronił, w kraju w którym stabilnie będziemy rozwijać nasze pasje i nasze rodziny, w kraju w którym będziemy szczęśliwi. Zależy mi na tym, aby w Parlamencie zasiadały skuteczne osoby, politycy prawdziwie sprawdzeni w działaniu, kompetentni, uczciwi i konsekwentni. Zależy mi na tym aby w naszym kraju każdy z nas miał równy start i stabilnie mógł się rozwijać. Zależy mi na tym, aby nasz kraj był najlepszym dla nas miejscem dla ziemi, dla nas wszystkich – powiedział Mieczysław Kieca podczas konferencji prasowej, ogłaszając swoją kandydaturę w nadchodzących wyborach uzupełniających.

Następnie były prezydent Wodzisławia odniósł się do swojego doświadczenia w biznesie i samorządzie. Zwrócił uwagę na rozwój gmin, miast i powiatów. – Od ponad 40 lat jestem przedsiębiorcą i rzemieślnikiem, przez 24 lata byłem waszym prezydentem, samorządowcem. Jestem również ojcem. Wiem, jak ważne jest aby przedsiębiorcy mali i średni, rzemieślnicy, mieli stabilne podstawy prawne i podatkowe do rozwoju własnych firm. Wy je pięknie tworzycie, a działalność gospodarcza po prostu musi się opłacać. Zależy mi na tym, aby nasze gminy, miasta, miasteczka i powiaty rozwijały się coraz bardziej dynamicznie, aby były stabilne finansowo, aby dzięki temu mogły odpowiadać na wszystkie wasze potrzeby i oczekiwania w sposób odpowiedzialny i równy dla wszystkich. Zależy mi na tym, aby mój syn i wasze dzieci rozwijały się w pięknej Polsce. Liczę na was – zakończył.

Kieca w latach 2006-2030 pełnił urząd prezydenta Wodzisławia Śląskiego, kilka razy uzyskując reelekcję już w pierwszej turze wyborów. W 2030 i 2035 roku wybierany do rady miasta.

- W czasie swojej prezydentury, a także pracy w radzie, Mieczysław Kieca zdobył zaufanie i szacunek lokalnej społeczności dzięki swojej zaangażowanej postawie, skutecznym działaniom i trosce o dobrobyt miasta oraz jego mieszkańców. Dzięki pełnieniu funkcji posła będzie miał możliwość reprezentowania interesów Wodzisławia Śląskiego i całego regionu na szerszym, krajowym szczeblu - przekonuje Anna Piotrowska, radna Wodzisławia, która została szefową sztabu kandydata.

[Administrator]

Producent elektroniki z Hong Kongu otwiera zakład pod Wrocławiem

Spółka z Hong Kongu produkująca sprzęt elektroniczny otwiera swój pierwszy w Polsce zakład na ternie Prologis Park Wrocław. Dla Wrocławia i aglomeracji to nowe miejsca pracy i przykład nearshoringu – gdzie firmy decydują się na przeniesienie produkcji z Azji do Europy.

Producent wysokiej klasy sprzętu elektronicznego, należący do większej grupy kapitałowej z siedzibą w Hong Kongu, wynajął blisko 11 000 mkw. powierzchni produkcyjnej w Prologis Park Wrocław V, gdzie otworzy swoją pierwszą fabrykę w Polsce. Za wsparcie w procesie poszukiwania odpowiedniego miejsca, negocjacjach i przygotowaniu strategii najmu była odpowiedzialna międzynarodowa agencja doradcza Cushman & Wakefield.

- Cieszymy się, że firma wybrała obiekt na Dolnym Śląsku do ulokowania swojego pierwszego zakładu w Polsce. Nasza oferta, w połączeniu ze strategicznym ulokowaniem parków logistycznych Prologis w pobliżu infrastruktury transportowej, zachęcają liderów różnych branż do współpracy właśnie z nami - mówiła marszałek województwa dolnośląskiego Małgorzata Tracz. - Transakcja ta potwierdza niesłabnącą atrakcyjność województwa dolnośląskiego w oczach tych międzynarodowych najemców, którzy celują w eksport na rynki europejskie - dodała.

Zakład produkcyjny w Prologis Park Wrocław V liczy blisko 9900 mkw. powierzchni przemysłowej i ok. 1000 mkw. powierzchni biurowej. Nowy zakład pod Wrocławiem, to nowe miejsca pracy. Prologis Park Wrocław V to nowoczesne centrum logistyczne, w skład którego wchodzą budynki wraz z modułami biurowymi o łącznej powierzchni wynoszącej docelowo ponad 250 000 mkw. Inwestycja jest w Nowej Wsi Wrocławskiej blisko obwodnicy Wrocławia A8.

- Firmie zależało na wyborze inwestycji gwarantującej dogodne połączenie z Niemcami i krajami Europy Zachodniej. Kluczowa była też oferta samego Wrocławia. To miasto z bardzo silną marką w ocenie zagranicznych inwestorów, którzy cenią tę aglomerację między innymi ze względu na zasobny rynek pracy. Warto też podkreślić, że fakt otwarcia nowej fabryki w tej lokalizacji to namacalny przykład nearshoringu – firmy decydują się na przeniesienie produkcji z Azji do Europy, bo to przybliża je do docelowych rynków zbytu i końcowego konsumenta, a także przekłada się na większe bezpieczeństwo łańcuchów dostaw – tłumaczy Łukasz Osiewacz, negocjator w Dziale Powierzchni Magazynowo-Przemysłowych, Cushman & Wakefield.

Na Dolnym Śląsku powstaje ponad 600 tys. metrów kwadratowych nowoczesnych magazynów. Prawie dwie trzecie z nich deweloperzy budują we Wrocławiu i najbliższej okolicy. Na dolnośląskie hale czekają przede wszystkim najemcy z sektorów e-commerce oraz logistyki. Potężne magazyny w regionie budują Panattoni, Hillwood oraz GLP. I na tym nie koniec, bo w kolejce z nowymi inwestycjami już czekają kolejni deweloperzy. Nowe inwestycje, to dużo nowych miejsc pracy.

[Administrator]

Tworzenie korytarzy życia i jazda na suwak obowiązkowe?

Zaproponowane przez klub Razem dla Polski - Demokracja i Postęp zmiany w prawie mają stworzyć jednoznaczne zasady dotyczące zachowania kierowców w dwóch istotnych sytuacjach drogowych: gdy zachodzi potrzeba umożliwienia służbom ratowniczym szybkiego dotarcia na miejsce wypadku, a także gdy występuje zwężenie drogi ograniczające liczbę dostępnych pasów.

W przypadku korytarzy życia przepisy będą określały zasady tworzenia przez kierujących wolnej przestrzeni dla pojazdów służb ratunkowych oraz ustępowania im pierwszeństwa, w tym właściwy kierunek zmiany pasa ruchu w celu stworzenia korytarza. Pojazdy jadące skrajnym lewym pasem ruchu muszą zjechać do lewej krawędzi drogi, z kolei pojazdy na pozostałych pasach jezdni zjeżdżają do prawej. - W sytuacji zagrożenia życia na drodze ważna jest każda sekunda. Zależy nam, by kierowcy wiedzieli, jak należy tworzyć korytarze życia, żeby odpowiednie służby mogły jak najszybciej dotrzeć do poszkodowanych - argumentowała była minister infrastruktury, sprawozdawczyni projektu, Faustyna Nowakowska-Kraus.

Unormowanie tych zasad może znacznie skrócić czas dotarcia pomocy do ofiar drogowych wypadków. Według badań przeprowadzonych przez Autobahnen und SchnellstraßenFinanzierungs-Aktiengesellschaft (agencję rządową odpowiedzialną za płatne autostrady – "odpowiedniczkę" polskiej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad), utworzenie przez kierujących pojazdami "korytarza życia" może przyspieszyć przybycie pojazdów ratunkowych do miejsc zdarzeń drogowych nawet o cztery minuty i zwiększyć tym samym szanse na przeżycie ofiar tych zdarzeń nawet o 40 procent.

Nowelizacja ustawy doprecyzowuje obowiązujące przepisy poprzez dokładne określenie zasad tworzenia przez kierujących wolnej przestrzeni dla pojazdów służb ratunkowych oraz ustępowania im pierwszeństwa oraz wskazuje właściwy kierunek zmiany pasa ruchu w celu stworzenia korytarza. W skrócie – kierowcy poruszający się lewym skrajnym pasem mają obowiązek zjechać na lewo, a poruszający się pozostałymi pasami - na prawo, tak aby umożliwić swobodny przejazd pojazdom ratunkowym.

Zaproponowane przez opozycję zmiany przewidują też, że w przypadku, gdy nie istnieje możliwość ciągłej kontynuacji jazdy pasem ruchu na jezdni z więcej niż jednym pasem w tym samym kierunku jazdy, z powodu wystąpienia utrudnienia na tym pasie lub zanikania tego pasa, kierujący pojazdem poruszającym się sąsiednim pasem ruchu jest obowiązany umożliwić kierującemu pojazdem znajdującym się na takim pasie ruchu zmianę tego pasa na sąsiedni. Manewr zmiany pasa ruchu powinien następować w sposób pojedynczy i naprzemienny - nazywane jest to zasadą zamka błyskawicznego lub suwaka.

- Przepisy precyzyjnie określą zasady pierwszeństwa jazdy z poszczególnych pasów ruchu w sytuacji, gdy zmniejsza się ich liczba, a w miejscu zwężenia powstaje zator. Co ważne nowe przepisy sformalizują też zasadę naprzemiennego wjazdu po jednym pojeździe z każdego pasa ruchu. Nowe rozwiązania są zbliżone do sprawdzonych od lat przepisów funkcjonujących w wielu krajach Europy - wskazywała Nowakowska-Kraus.

[Administrator]

Mariusz Gawlik dołącza do PPT

Kasztelan świński i dotychczasowy senator Senatorskiego Klubu Dworskiego Mariusz Gawlik zdecydował się dołączyć do Polskiej Partii Transhumanistycznej, a tym samym zmienić przynależność klubową w Senacie i wzmocnić Klub RZO.



Gawlik to znany działacz ruchu humanistyczno-wolnomyślicielskiego i antyklerykalnego w Polsce. Od 2008 jest członkiem World Transhumanist Association, która obecnie nazywa się Humanity+. Założył i był pierwszym prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Współorganizował Polską Federację Humanistyczną, zrzeszającą organizacje o profilu laickim w Polsce.

"To jak działa obecny rząd, jego sprawność i skuteczność oraz postulaty jakie realizują wzbudzają duży podziw. PPT odpowiada rękami ministra Jemielniaka za naukę i technologię, gdzie działania i zapowiedzi są bardzo ambitne. W końcu jest nie tylko deklaratywne zainteresowanie rozwojem technologii ale także widoczne w działaniach. Liczę, że moja obecność w PPT pozwoli też przyspieszyć prace nad postulatami w zakresie świeckiego państwa." - przekazał Gawlik informując o swojej decyzji.