Polityczna odyseja rodziny Bańkoszów.
Na senackich korytarzach przeżyć można déjà vu - zobaczywszy na nich atrakcyjną wysoką kobietę po czterdziestce, ciemną blondynkę o skandynawskim typie urody, po chwili może się wydawać, że widzimy tę samą senatorkę. Rzeczywistość jest jednak inna - nie jest to ta sama osoba. Kasztelanowa czerska Magdalena Persson zasiadająca w Senatorskim Klubie Dworskim i Nadzieja Bańkosz z Radykalnej Lewicy, choć wyglądają jak bliźniaczki, są siostrami przyrodnimi, mają wspólnego ojca. Polityczne losy ich rodziny są zresztą bardzo frapujące.Dziadek Jerzego, Iwan Bańkosz (właściwie Iwan Banko, 1924-1983), urodził się w sowieckiej Ukrainie. Podczas II wojny światowej został zmobilizowany do Armii Czerwonej i brał udział w ofensywie na terytorium Polski w latach 1944-1945. Wiosną 1945 roku został ranny podczas walk na Dolnym Śląsku i trafił do polowego szpitala wojskowego. Tam zetknął się z miejscową Polką, Zofią Stolarczyk, sanitariuszką współpracującą z radzieckimi lekarzami.
Po zakończeniu wojny Iwan zdecydował się nie wracać do ZSRR. Oficjalnie uzyskał zgodę na pozostanie w Polsce jako "doradca wojskowy", ale w rzeczywistości jego motywacja była inna – bał się powrotu do Związku Radzieckiego, gdzie wielu frontowych żołnierzy podejrzewano o nieprawomyślność. W 1946 roku poślubił Zofię i zamieszkali razem na Dolnym Śląsku, gdzie osiedliło się wielu przesiedleńców i repatriantów.
W 1948 roku urodził się ich syn, Stanisław Bańkosz (1948-2012) – ojciec Jerzego. Iwan, który w oficjalnych dokumentach przyjął polskie obywatelstwo i zmienił nazwisko na Bańkosz, został członkiem PZPR i pracował w administracji państwowej. W latach 50. został skierowany do pracy w województwie katowickim, a jego rodzina osiedliła się w Sosnowcu.
Stanisław Bańkosz dorastał w domu, gdzie panowała atmosfera ideologicznej lojalności wobec systemu komunistycznego. Jako syn byłego radzieckiego żołnierza miał ułatwioną drogę kariery – ukończył studia na Akademii Nauk Politycznych i szybko awansował w strukturach partyjnych. W latach 70. był już ważnym działaczem PZPR w Zagłębiu Dąbrowskim, zajmującym się propagandą i organizacją życia partyjnego w regionie.
W 1970 roku na świat przyszedł jego syn, Jerzy Bańkosz, który od najmłodszych lat był wychowywany w duchu ideowej lojalności wobec socjalizmu. Wychowany w cieniu ojca i dziadka, Jerzy od dzieciństwa nasiąkał ideologią, którą później uczynił centralnym elementem swojego życia.
Rodzina Bańkoszów trafiła do Sosnowca w wyniku politycznych decyzji o przesiedleniach i awansach partyjnych. Iwan, były żołnierz Armii Czerwonej, pozostał w Polsce ze strachu przed represjami w ZSRR, a jego syn Stanisław zrobił karierę w PZPR, zapewniając rodzinie stabilność w systemie komunistycznym. Jerzy był trzecim pokoleniem w tej linii – jego komunizm nie wynikał z kalkulacji, lecz z przekonania, że kontynuuje misję rodziny, dla której PRL był fundamentem tożsamości
Jerzy Bańkosz w latach 80. aktywnie uczestniczył w działalności komunistycznej młodzieżówki, a po transformacji ustrojowej w 1989 roku pozostał wierny lewicowym ideałom, angażując się w marginalizowaną wówczas Komunistyczną Partię Polski (KPP). Na początku lat 90., gdy antykomunistyczne nastroje w Polsce były bardzo silne, Bańkosz zdecydował się na wyjazd do Szwecji, gdzie komunizm nie był tak napiętnowany, a lewicowe idee miały silniejsze oparcie społeczne. Przez pewien czas pracował tam jako robotnik w przemyśle stoczniowym, później związał się z lokalnymi środowiskami lewicowymi i znalazł zatrudnienie w organizacjach związanych z ruchem pracowniczym.
W tym czasie poznał Małgorzatę Kwiatkowską (ur. 1972), nauczycielkę języka polskiego, która przyjechała do Szwecji na początku dekady. Ich relacja była burzliwa, lecz intensywna – oboje czuli się emigrantami z ideowych powodów, a wspólne doświadczenie życia na obczyźnie szybko ich zbliżyło. Jej rodzice byli zaangażowani w działalność opozycyjną w PRL, związani ze środowiskami Solidarności, choć nie należeli do jej ścisłego kierownictwa. Ojciec Małgorzaty, Andrzej Kwiatkowski, był inżynierem w jednym z zakładów przemysłowych w Warszawie, gdzie aktywnie uczestniczył w strajkach i kolportował podziemne wydawnictwa. Matka, Ewa Kwiatkowska, pracowała jako nauczycielka i również angażowała się w działalność opozycyjną, szczególnie w edukację niezależną i pomoc dla represjonowanych.
Podczas stanu wojennego w 1981 roku Andrzej został internowany na kilka miesięcy, co wpłynęło na decyzję rodziny o emigracji. Po jego zwolnieniu, kiedy stało się jasne, że jego dalsza działalność w Polsce będzie niemożliwa, Kwiatkowscy zdecydowali się na ucieczkę na Zachód. Skorzystali z pomocy międzynarodowych organizacji wspierających polskich uchodźców politycznych i w 1983 roku uzyskali azyl w Szwecji.
Małgorzata miała wówczas jedenaście lat – dorastała w Szwecji, ale nigdy nie czuła się tam w pełni u siebie. Jej rodzice zawsze traktowali emigrację jako coś tymczasowego, licząc na możliwość powrotu do demokratycznej Polski, dlatego w domu pielęgnowano polską kulturę i język. Sama Małgorzata zdobywała wykształcenie w Szwecji, studiując filologię polską i pedagogikę, a jednocześnie zaczęła pracować jako nauczycielka języka polskiego dla dzieci emigrantów.
Gdy w 1989 roku upadł komunizm w Polsce, jej rodzice wrócili do kraju niemal natychmiast. Małgorzata początkowo została w Szwecji, obawiając się, że w nowej rzeczywistości trudno jej będzie znaleźć stabilną pracę. To właśnie w tym czasie poznała Jerzego Bańkosza, który przyjechał do Szwecji z zupełnie innych powodów – nie jako uchodźca polityczny, lecz jako zwolennik systemu, który upadł.
Ich związek był o tyle paradoksalny, że ona pochodziła z rodziny, która uciekła przed komunizmem, a on był jego fanatycznym zwolennikiem. Początkowo nie zwracała na to uwagi – oboje byli Polakami na emigracji, co ich do siebie zbliżało. Jednak z biegiem czasu różnice ideologiczne zaczęły ich dzielić. Kiedy Małgorzata zaszła w ciążę, coraz bardziej dostrzegała, że Jerzy nie nadaje się na stabilnego partnera i ojca – zamiast myśleć o przyszłości rodziny, żył politycznymi manifestami i teoretycznymi sporami.
Decyzja o rozstaniu i jej powrocie do Polski roku była pragmatyczna – chciała wychować córkę w kraju, który wreszcie stał się wolny, a nie w cieniu człowieka, który mentalnie wciąż tkwił w PRL-u. Podsumowując, Małgorzata znalazła się w Szwecji jako dziecko emigrantów politycznych, dorastała tam, ale nigdy nie przestała czuć się Polką. Jej droga do Polski była odwrotna niż Jerzego – jej rodzina uciekła z PRL-u, on zaś do Szwecji przyjechał, bo nie potrafił pogodzić się z jego końcem. To sprawiło, że ich związek był skazany na porażkę.
Nadzieja urodziła się w Sosnowcu w 1993 r., a jej ojciec odwiedzał ją w pierwszych miesiącach życia, lecz coraz rzadziej – jego działalność polityczna w Szwecji nabierała tempa, a związek z Małgorzatą zaczął się rozpadać. Jerzy nie był gotowy na stabilne życie rodzinne, a Małgorzata, widząc jego obsesyjne zaangażowanie w sprawy ideologiczne, uznała, że nie chce wychowywać dziecka w cieniu jego politycznej misji. Ich relacja zakończyła się definitywnie w 1994 roku, kiedy Małgorzata zdecydowała, że zostaje w Polsce, a Jerzy wraca do Szwecji.
Jerzy nie zerwał kontaktu z Nadzieją, choć przez pierwsze lata był raczej postacią epizodyczną w jej życiu. Gdy miała pięć lat, zaproponował, by zamieszkała z nim w Szwecji – argumentował to lepszymi perspektywami edukacyjnymi i możliwością wychowania jej w duchu jego przekonań. Małgorzata nie była zachwycona, ale zgodziła się, widząc, że Nadzieja od najmłodszych lat darzy ojca dużym uznaniem.
W międzyczasie, pod koniec 1995 roku, Jerzy poznał Ingrid Persson, szwedzką działaczkę związkową z Malmö. Ingrid pochodziła z klasy średniej, jej ojciec był nauczycielem akademickim, a matka pielęgniarką. W młodości angażowała się w ruchy socjalistyczne, co sprawiło, że szybko znalazła wspólny język z Jerzym. Ich relacja rozwinęła się szybko, ale była jeszcze bardziej burzliwa niż jego poprzedni związek. Ingrid, choć podzielała lewicowe idee, była znacznie bardziej pragmatyczna niż Jerzy i nie znosiła jego skrajnej postawy. Mimo to, ich związek trwał, a Ingrid zaszła w ciążę. W 1996 roku urodziła się Magdalena.
System, w który Jerzy wierzył, runął, a on sam, wychowany w kulcie komunistycznej ideologii, nie potrafił odnaleźć się w nowej Polsce. W Szwecji próbował zaczepić się w środowiskach lewicowych, ale jego styl myślenia – twardogłowy, marksistowski, zakorzeniony w PRL-owskich realiach – często odbiegał od współczesnej skandynawskiej lewicy.
Ingrid była zupełnie innym człowiekiem. Urodzona w 1975 roku w Szwecji, pochodziła z rodziny o silnych tradycjach niezależności i pragmatyzmu. Była przedsiębiorczą, niezależną kobietą, wychowaną w duchu równości i skandynawskiej samodzielności. Kiedy poznała Jerzego, zafascynowała ją jego pasja i znajomość historii, ale jednocześnie szybko dostrzegła jego nieprzystosowanie do realiów Zachodu.
Ich związek był burzliwy – Ingrid podchodziła do życia praktycznie i realistycznie, Jerzy natomiast żył w świecie ideologicznych wizji. Choć w 1996 roku Ingrid urodziła Magdalenę, relacja zaczęła się szybko psuć – Ingrid nie chciała rezygnować ze swojej niezależności ani podporządkowywać się Jerzemu, który coraz bardziej pogrążał się w politycznych fantazjach o odbudowie komunizmu. Ingrid była kobietą samodzielną, pewną siebie i nie miała zamiaru podporządkowywać się mężczyźnie, który przedkładał ideologię nad rodzinę. Kiedy Magdalena miała dwa lata, Ingrid wyrzuciła Jerzego z domu, argumentując, że ich związek jest skazany na porażkę. Ingrid, mimo że uznawała lewicowe ideały, wychowała córkę w bardziej liberalnym duchu, bez skrajnego przywiązania do ideologii ojca.
Magdalena Persson dorastała jako pełnoprawna Szwedka. Była wychowywana w duchu równości, pragmatyzmu i samodzielności, zgodnie z wartościami, które Ingrid przekazała jej od najmłodszych lat. Była ochrzczona i należała do Kościoła Szwecji, co stanowiło naturalny element jej szwedzkiej tożsamości. Choć nie była głęboko religijna, wychowywała się w otoczeniu skandynawskich tradycji luterańskich. Każdego roku brała udział w orszaku św. Łucji – jednym z najważniejszych szwedzkich świąt, gdzie dziewczęta w białych sukniach i z wieńcami świec na głowie niosą światło w zimową noc. Mówiła wyłącznie po szwedzku, a kontakt z polską kulturą był minimalny. Jerzy Bańkosz nie odegrał w jej życiu istotnej roli – sporadyczne kontakty z nim jedynie utwierdzały ją w przekonaniu, że jej ojciec jest człowiekiem przeszłości.
Dopiero jako nastolatka zaczęła odkrywać swoje polskie korzenie. Największy wpływ miał na nią wyjazd do Polski w wieku 18 lat, kiedy odwiedziła kraj ojca i po raz pierwszy zobaczyła na własne oczy jego historię. Początkowo czuła dystans, ale stopniowo zaczęła dostrzegać, że Polska jest częścią jej tożsamości, niezależnie od tego, że wychowała się w Szwecji.
Po ukończeniu studiów z zakresu ekonomii i prawa na Uniwersytecie w Lund, Magdalena postanowiła wyjechać do Polski i rozpocząć pracę w sektorze biznesowym. Jej skandynawskie podejście do zarządzania i pragmatyzm szybko pozwoliły jej zrobić karierę – najpierw w międzynarodowych korporacjach, a następnie w administracji publicznej. Wyróżniała się profesjonalizmem, rzeczowością i nowoczesnym podejściem do zarządzania.
W pewnym momencie zainteresowała się historią Polski i jej dawnych tradycji państwowych, co doprowadziło ją do kontaktu z królem seniorem Michałem II. Jej zdolności organizacyjne i umiejętność poruszania się między światem polityki a biznesu (a złośliwcy dodają, że także nieprzeciętna uroda) sprawiły, że stała się jego bliską współpracowniczką. Obecnie jako kasztelanowa czerska, Magdalena Persson pełni kluczową rolę w zarządzaniu Księstwem Czerskim, łącząc w sobie skandynawską nowoczesność z polską tradycją. Jest symbolem połączenia dwóch kultur – wychowana jako Szwedka, ale świadoma swojej polskości.
Jerzy nigdy nie odzyskał stabilności w życiu osobistym. Zarówno Małgorzata, jak i Ingrid odsunęły się od niego, widząc, że nie potrafi zbudować dojrzałej relacji i jest zbyt pochłonięty działalnością polityczną. Nie ułożył sobie życia z żadną inną kobietą, przez kolejne lata wędrował między Szwecją a Polską, angażując się w skrajnie lewicowe ruchy i publikując artykuły o marksizmie. Jego relacja z córkami była bardzo nierówna. Nadzieja, jako starsza, miała więcej czasu na budowanie więzi z ojcem i była pod jego silnym wpływem. To on ukształtował jej poglądy, to on wprowadził ją w świat polityki i to jego ideologiczne zaangażowanie uczyniło ją tym, kim się stała. Magdalena natomiast nigdy nie miała z nim głębokiej relacji – była zbyt mała, by go pamiętać, gdy Ingrid wyrzuciła go z domu. Ojciec był dla niej odległą figurą, kimś, kto istniał raczej jako mit niż realna postać. Nie podzielała jego radykalnych poglądów i nigdy nie była przez niego wychowywana.
Jerzy, choć z dumą obserwował działalność Nadziei, nigdy nie nawiązał bliskiego kontaktu z Magdaleną. Dla niej był jedynie biologicznym ojcem – kimś, kogo znała jedynie z opowieści matki i z kilku epizodycznych spotkań w dzieciństwie. W przeciwieństwie do Nadziei, która do dziś uważa ojca za swój największy autorytet, Magdalena nigdy nie czuła potrzeby nawiązywania z nim głębszej relacji.
Jerzy Bańkosz jest człowiekiem, który potrafił inspirować, ale nie potrafił kochać w sposób dojrzały. Małgorzata odeszła od niego, bo nie chciała podporządkować swojego życia jego ideologicznej obsesji. Ingrid odeszła, bo nie zamierzała godzić się na bycie partnerką mężczyzny, dla którego polityka zawsze była na pierwszym miejscu. Nadzieja była mu oddana i podążyła jego śladami. Magdalena zachowała nazwisko matki i odcięła się od jego spuścizny, wybierając całkowicie inną ścieżkę.
Dwie siostry, dwa światy – choć obie wyrosły w cieniu tego samego człowieka, poszły w całkowicie przeciwne strony. Mimo że Nadzieja i Magdalena mają tego samego ojca i obie spędziły dzieciństwo w Szwecji, wychowały się w odmiennych środowiskach. Nadzieja, jako starsza, miała więcej czasu na przebywanie z ojcem i była pod jego silnym wpływem – wychowywał ją w duchu komunistycznym, angażował w działalność lewicową i kształtował jej przekonania. Magdalena natomiast dorastała wyłącznie z matką i była wychowywana w szwedzkiej kulturze, z naciskiem na pragmatyzm i umiarkowane podejście do polityki. W efekcie obie siostry, mimo wspólnego dzieciństwa w Szwecji, miały zupełnie różne perspektywy i nie były sobie szczególnie bliskie. Magdalena zachowała nazwisko matki – Persson – podkreślając swoje szwedzkie dziedzictwo, podczas gdy Nadzieja, wierna politycznemu dziedzictwu ojca i rodzinnym tradycjom komunistycznym, nosi jego nazwisko. Mimo że są siostrami przyrodnimi, ich relacje nigdy nie były szczególnie zażyłe – choć oficjalnie pozostają w kontakcie, różnice w wychowaniu, światopoglądzie i życiowych wyborach sprawiły, że ich drogi poszły w zupełnie różnych kierunkach. Obie jednak mają okazję często się widywać wspólnie zasiadając w Senacie, obie też są ważnymi samorządowczyniami - Magdalena Persson burmistrzynią Piaseczna, Nadzieja Bańkosz, jedna z czołowych postaci Rad-Lew - marszałkinią województwa jurajsko-dąbrowskiego.