Prof. Izolda Walczak: Kampania Radykalnej Lewicy – rewolta czy nowa normalność?Kampania Radykalnej Lewicy była jedną z najbardziej dynamicznych i niekonwencjonalnych w tych wyborach. To formacja, która, mimo niewielkich zasobów, zdołała zmobilizować aktywistyczne zaplecze i zbudować wyrazistą tożsamość polityczną. W przeciwieństwie do ugrupowań lewicowo-liberalnych, które często próbują łączyć postulat równości z akceptacją kapitalistycznego status quo, RadLew od początku prezentowała się jako formacja bezkompromisowa, kontestująca cały system – od neoliberalnej gospodarki po geopolityczne alianse.
Nowa lewica czy powrót do korzeni?Trzonem kampanii były klasyczne postulaty socjalne: godna praca, mieszkalnictwo, silne związki zawodowe i renacjonalizacja kluczowych sektorów. To polityka bliska tradycyjnej lewicy robotniczej, lecz w nowoczesnej, alterglobalistycznej otoczce. RadLew połączyła więc marksistowską wrażliwość na klasowe nierówności z uwspółcześnioną agendą ekologiczną i walką o prawa mniejszości.
Nie bez znaczenia była także mobilizacja młodych ludzi, szczególnie tzw. dziewczyn alternatywek, które stały się jednym z najbardziej widocznych środowisk popierających RadLew. To pokazuje, że młodzież coraz częściej poszukuje polityki wyrazistej i konfrontacyjnej, a nie tylko marketingowych kampanii opartych na wizerunku „młodego, progresywnego lidera”.
Konflikt jako strategiaKampania była ostra – Radykalna Lewica nie unikała konfliktów, lecz wręcz na nich budowała swój wizerunek. Starcia z liberałami, otwarta wrogość wobec skrajnej prawicy, konfrontacyjne wiece – to wszystko było przemyślaną strategią. Apogeum nastąpiło w Warszawie, gdzie zakończenie kampanii w klubie Chmury zamieniło się w brutalną konfrontację z kibolami i skrajną prawicą.
Dla sympatyków RadLew był to dowód, że „nie ma miejsca na kompromisy”. Dla przeciwników – sygnał, że ugrupowanie promuje atmosferę politycznej wojny. Warto jednak zauważyć, że przemoc polityczna nie jest niczym nowym – to skrajna prawica przez lata organizowała uliczne napaści na aktywistów, a RadLew po prostu odpowiedziała siłą na siłę.
Czy Radykalna Lewica wejdzie do mainstreamu? Kluczowe pytanie brzmi: czy ten styl polityki pozwoli RadLew zdobyć realną siłę polityczną, czy pozostanie ruchem kontestacyjnym? Wejście do europarlamentu, jeśli się uda, będzie jedynie pierwszym krokiem – prawdziwym testem będzie zdolność do utrzymania spójności i wpływu na debatę publiczną.
Na razie jedno jest pewne: Radykalna Lewica pokazała, że w Polsce istnieje zapotrzebowanie na bezkompromisową, antysystemową lewicę. Czy stanie się trwałym elementem politycznej sceny, czy pozostanie jedynie chwilowym fenomenem – zależy od tego, czy zdoła przekuć rewolucyjny entuzjazm w długofalową strategię.