Niezależnie od tego, kto w październiku obejmie stanowisko sekretarza generalnego NATO, jedno jest pewne: Anna Radziwiłł-Schmidt przejdzie do historii jako liderka, która tchnęła nową energię w Sojusz. Choć w RadLew różniliśmy się z nią wieloma poglądami, nie sposób nie docenić jej determinacji, wizji i umiejętności budowania szerokiego porozumienia w sprawach kluczowych dla bezpieczeństwa globalnego. Jej kadencja pokazuje, że kobieta – także z Europy Środkowo-Wschodniej – może skutecznie kierować najpotężniejszym sojuszem obronnym świata.
Jeśli chodzi o przyszłość, liczę, że państwa członkowskie podejmą decyzję, która nie cofnie NATO do świata starej geopolityki, ale wybierze lidera lub liderkę zdolną do prowadzenia organizacji w duchu odpowiedzialności, pokoju i zrozumienia dla wyzwań XXI wieku – w tym klimatycznych, cyfrowych i społecznych. Moim zdaniem kolejny sekretarz generalna powinien nie tylko rozumieć współczesną dynamikę zagrożeń, ale też być gotowy realnie wspierać inicjatywy na rzecz rozbrojenia, demokratyzacji struktur wojskowych i ściślejszej współpracy z Globalnym Południem.
Czy będzie to Tapardel, Trudeau, Dijkhoff czy ktoś jeszcze inny – czas pokaże. Ale mam nadzieję, że kobiety nie będą odsuwane od tej decyzji tylko dlatego, że przez dwie kadencje robiły dobrą robotę. To byłby zły sygnał.